Skąd ten "blog"?
W maju 2011 roku znalazł mnie (sic!) pies i "zakomunikował": będę twój. Obustronna przyjaźń - choć pierwotnie wydawała się oczywista - wykluwała się i pozostawała pod znakiem zapytania bardzo długo. Szybko bowiem okazało się, że zwierzę ma za sobą traumatyczne przeżycia skutkujące głębokim (nomen omen) okaleczeniem fizycznym i psychicznym.
...
Niespodziewanie opowieść urosła do rozmiarów książki, którą pierwotnie zamierzałam wydać. W owo przedsięwzięcie wdarły się jednak życiowe smutki i dramaty... zabrakło sił.
...
Opisuję bowiem moje zmagania wychowawcze, analizuję błędy i podaję rozwiązania, które zdały egzamin; dodatkowo wrzucam parę "smaczków" - opisy sytuacji niekiedy groźnych, innym razem śmiesznych, które były naszym udziałem... i to jeszcze nie jest wszystko.
Każda
ze stron "bloga", to kolejna część/rozdział książki.
...
I Wstęp
II Jak to się zaczęło?
III Gdzie diabeł nie może, tam… Miszę pośle
IV Skąd ta łagodność?
V Człowiek - to brzmi dumnie?...
VI Poskramianie złośnika
VII Przełomy
VIII Koniec chlubny ze skromnym lubi się początkiem;
niejeden łabędź był brzydkim kaczątkiem.
IX W szumie najmniejszej muszelki zamknięty ocean wielki.
X Oczywiście, adoptować!
XI I mieli żyć długo i szczęśliwie…
* Tytuły rozdziałów: VIII i IX to fraszki autorstwa J. I. Sztaudyngera - odpowiednio: Łabędź, Zaklęcie